Paryżanka w każdym calu. Marie jest wyjątkowo stylową mamą dwójki dzieci, która prezentuje swój barwny i dynamiczny styl życia na blogu Into Your Closet. Zdradza tam część swoich sekretów związanych z urodą.

Twoje motto?

JAKOŚĆ JEST WAŻNIEJSZA NIŻ ILOŚĆ.

Twój ulubiony kolor?

Dżinsowy niebieski

Twój ulubiony produkt Bourjois?

Od lat jestem miłośniczką Soin Miraculeux do paznokci.

Twoje ulubione sposoby na urodę?

Wybór podkładu dobrze dopasowanego do odcienia cery: powinien być niewidoczny — jeśli widać podkład, nie jest we właściwym odcieniu!

Największe modowe faux pas?
Jest ich całe mnóstwo… Moim zdaniem przesadnie dopracowana stylizacja. MNIEJ ZNACZY WIĘCEJ.

Twoja definicja słynnego „je ne sais quoi” wyróżniającego paryżanki?

Nie przesadzamy z makijażem, nosimy naturalne fryzury i wolimy proste stroje od przesadnie dopracowanych stylizacji.

Twój makijażowy rytuał?

W makijażu dziennym moim celem jest uzyskanie efektu naturalności. Zaczynam od rozświetlającej bazy, nakładam korektor pod oczy, a następnie lekki podkład. Nakładam też odrobinę rozświetlacza na szczyty kości policzkowych, tuż pod brwiami i w wewnętrznych kącikach oczu: twarz wygląda dzięki temu na świeżą i promienną. Potem aplikuję nieco transparentnego pudru pod oczami (żeby utrwalić korektor) oraz na brodzie, nosie i czole. Wykończeniem jest tusz do rzęs, który nakładam w kilku warstwach, żeby uzyskać efekt otwartego oka. Czasami używam dwóch różnych tuszów do rzęs, żeby spotęgować ten efekt. A demakijaż: dwukrotne, a czasem trzykrotne oczyszczenie twarzy olejkiem i kremem do demakijażu. Najlepsza porada na specjalne okazje i święta: sztuczne rzęsy pozwalają uzyskać magiczny efekt.

Co przychodzi ci na myśl, gdy słyszysz nazwy tych produktów Bourjois?

Sea Blue Soon: błękit morskiej toni.

Ravie en rose: La vie en rose — róż, róż i jeszcze raz róż!

Purpledélique: kolor psychodeliczny. Intensywny fiolet.

Lilas d’or: pastelowy odcień ze złotymi refleksami.

Red sunrise: połyskliwy wschód słońca.

www.intoyourcloset.com — zdjęcie: Anastasia Abramova-Guendel.